Las na granicy światów *Holly Black*

Nie jestem profesorem, jestem małym zwykłym książkoholikiem, nie zawsze będzie poprawnie, lecz zawsze będzie prawdziwie. To co mi się podoba, nie musi podobać się Tobie, zaś to co Ty uważasz za niesamowite, nie musi zaciekawić mnie. Miej to na uwadze czytając poniższą recenzję, bo może książka, która nie przypadnie mi do gustu może być Twoją najlepsza książką w roku,  zwróć na to uwagę, bo szkoda by było gdybyś jej nie przeczytał :) Mogą pojawić się SPOJLERY!


Post powstał dzięki Wydawnictwu Jaguar  

Hej! Przychodzę z dobrą książką, którą przeczytałam w zaledwie kilka dni, więc to już wiele daje do myślenia, bo ja niestety, bądź stety dość wolno czytam książki. Jeśli jakaś mi się podoba to codziennie po trochu, jeśli nie no to męczę.. a jak mi się MEGA podoba to staram się odrywać od niej, bo niestety studia zdalne nie wybaczą mi mojej nieobecności.

Ta książka należy do ostatniej kategorii, choć nie chciałam tego przyznać przed samą sobą.  Dlaczego? O tym zaraz najpierw dowiedzmy się co to w ogóle za książka.

Nowa trylogiia Holly Black, królowej elfów, autorki wielu megabestsellerów, w tym Okrutnego księcia!
Miasteczko Fairfold to jedno z tych niewielu miejsc, w których magia nieznacznie przenika do naszej rzeczywistości. Od czasu do czasu ktoś znika bez śladu, ale takie wypadki zdarzają się najwyżej raz czy dwa razy w roku, no a poza tym dotyczą wyłącznie turystów.

Jednak tego roku z serca okolicznej puszczy wyłania się ponura groza. Odkąd ktoś strzaskał szklaną trumnę, w której spoczywał śpiący królewicz, apokaliptyczna bestia imieniem Rozpacz zagraża wszystkim mieszkańcom miasteczka. Pewna dziewczyna, o imieniu Hazel, która znajduje niezwykły miecz, niezbyt dobrze pamięta, co robiła przez ostatnich pięć lat. Okazuje się, że musi czym prędzej przypomnieć sobie kilka istotnych faktów, dotyczących żelaza i marchewek… Czy zdoła? Jeśli nie zdąży, miasteczko czeka zagłada smutniejsza niż śmierć… Teraz jedyna nadzieja w Hazel, jej muzykalnym braciszku oraz w pewnym zabójczo przystojnym elfie.

Czytelnicy Okrutnego księcia Holly Black, pamiętają z pewnością Króla Olszyn i Severina. W tej książce przedstawiona jest ich historia i dzieje miecza, który później odegrał istotną rolę w rozwiązaniu problemów Jude, Królowej niczego. Wartka, pełna przygód akcja nie pozwala się oderwać i każe z wypiekami na twarzy przewracać kolejne strony. 


Wydawnictwo Jaguar wysłało mi nowości jakie u nich niedługo będą w e-mailu i gdy tylko ujrzałam Autora Holly Black, spojrzałam czy jest to pierwsza cześć (jest!), biorę!

Wiele słyszałam o tej Autorce, wiele dobrego. Główne informację dostarczał mi kanał Strefa Czytacza https://www.youtube.com/channel/UCIFUzlJ4yDspwLmqAK-HGxg, a dokładnie Czytaczowa, która zakochała się w Okrutnym Księciu (i tutaj od razu informuje, nie znam tej serii ale podobno są odniesienia i ci sami niektórzy bohaterowie, to tak na marginesie) i zaznaczyła, że nie przepada za światem elfów, ale tu się skusiła i... przepadła. Podobnie było u mnie, ja również do tego typu stworzonek się nie skłaniam przy książkach fantastycznych. Wydaje mi się, że problem leży w dzieciństwie, bo oglądałam Władce Pierścienia i tam elfy (mogę się mylić, to było dawno ale takie wspomnienia siedzą w mojej głowie) były słodkie, kolorowe i piękne. Oczywiście dla mnie - dla dziecka. Noooo... w tej książce też były piękne, słodkie i może kolorowe, ale okazało się, że elfy to wredne bestie i moim zdaniem chyba jedne z najniebezpieczniejszych magicznych stworzeń. Gdyż ich główna broń to Twoja głupota.

Holly Black stworzyła taki klimat w książce, jeśli chodzi o strach przed elfami, że w pewnym momencie:
1. Bałam się o życie bohaterów i doszłam do wniosku, że to się wcale przecież nie musi skończyć dobrze.
2. Nie wiedziałam komu tam można ufać.
Elfom nie wolno powiedzieć "Dziękuje", a nasza bohaterka w pewnym momencie się potyka i wtedy jakiś elf ją podnosi, a ona mówi od niechcenia "Dzięki". Ja - czytający, w tym momencie mam jedną myśl "no zabije ją". Taki klimat stworzyła Autorka. Gdy do mnie to doszło pomyślałam "kurcze dobra jest!".

Tym oto akcentem znajdujmy pierwszy powód dla którego ta książka jest dobra. Świetny klimat, elfy nie są dobre i lepiej im nie ufajcie, nawet jeśli z wami żyją. Oprócz fajnie zbudowanego klimatu, mamy super stworzone postacie. Każda inna, każdą na swój sposób lubimy, bądź nie.
A! Bym zapomniała! 
A propos klimatu, jest tam dużo opisów przyrody, historii postaci i aby wszystko fajnie grało, trzeba to opisać, by wprowadzić czytelnika w klimat. Co chce przez to napisać? A no jest czasem sporo opisów, które w przeciwieństwie do Pana Tadeusza (4 kartki opisu nieba i zaczynamy opis chmurki na TYM niebie) to nie nudzi. Sprawnie się to czyta!

Kolejna sprawa to, to że bardzo wysoko postawiłam poprzeczkę tej książce. Wiele słyszałam dobrego o Autorce, więc oczekiwałam od niej więcej. Tutaj właśnie przechodzimy do momentu z wstępu gdzie napisałam, że ukrywałam  przed sobą iż ta książka jest dobra. Ale jak to było...

Zaczęłam czytać książkę, która bardzo mnie wciągnęła, połykałam to kolejne strony, moje przemyślenia na początku o fabule były POPRAWNE. Dobra książka, fajna fabuła, ciekawi bohaterowie i genialny klimat. POPRAWNIE. Do momentu gdy coś mnie nie zaskoczyło, wtedy pomyślałam, super, fajnie, że Autorka czymś zaskoczyła, zrobiła coś nowego, zmieniła bieg historii, super. POPRAWNIE. Kolejny moment, kolejne zaskoczenie, znowu coś zostało zmienione i tak działo się co jakiś czas. Nie zrozumcie mnie źle, Autorka nie zaskakiwała nas co kartkę czy co rozdział, robiła to z wyczuciem i raz zaskoczenie było większe, raz mniejsze, ale zawsze jakieś. Dlatego ja, wiedząc jaka super jest ta Autorka uznałam, że książka jest POPRAWNA, bo jak się jest TAKĄ Autorką to to jest normalne i w fantastyce też jest normalne.
NIE PRAWDA.
Nie każdy Autor potrafi tak dawkować wiedzę, tak sprytnie zmienić wszystko, co powoduje, że my jako Czytelnicy jesteśmy zaskakiwani, to co czytamy podoba się nam, interesuje nas. Zrozumiałam to w momencie gdy był ten SZOK, i wtedy pojęłam "o kurcze nie każdy to potrafi".
Próbowałam ukryć, że jest to świetnie napisana książka tłumacząc, że ten Autor pisze tylko takie. A to świadczy bardzo wiele o Autorze i książce!

Dodam jeszcze, że książka nie prowadzi nas za rękę. Są rzeczy, które wydaja nam się nie jasne, albo uważamy, że Autor popełnił gafę i o czymś zapomniałam, ale nic bardziej mylnego, wszystko ma swój sens i wszystko jest wytłumaczone na końcu, wtedy też gdy główna bohaterka zaczyna wszystko rozumieć. 

To jest świetna książka i warto ją przeczytać, nawet jeśli nie lubicie elfów, nawet jeśli uważacie, że są słodkie i kolorowe, to już wytłumaczyliśmy, że NIE SĄ! I nie każdy Autor potrafi tak pisać!

OCENA Z SERCA: Cieszę się, że się nie zawiodłam. 


WYGLĄD: Niestety nie wiem jak książka wygląda na żywo, gdyż dostałam PDF przed premierą, ale znając Wydawnictwo Jaguar na pewno będzie pięknie. 


SUCHE FAKTY: Książkę dostałam od Wydawnictwa Jaguar 
Tytuł: Las na granicy światów
Autor: Holly Black 
Ilość stron: 400
Okładka: ???
Cena: ???

INSTAGRAM: 

Wydawnictwo Jaguar
 https://www.instagram.com/wydawnictwojaguar/


To wszystko na dziś! Zajrzyj na mojego IG https://www.instagram.com/ruuutka/, pojawiają się tam ankiety związane z książkami lub nowości, które pojawiły się na mojej półce.  
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Próba Żelaza *Holly Black x Cassandra Clare*

Miłość i inne obsesje *Liane Moriarty*

Dom na kurzych łapach *Sophie Anderson*